Pierwszy miesiąc tego roku za nami, co się u nas działo? Klawiaturę, jak co miesiąc, przejmuje Lady.
Styczeń był nudny, szczerze. Pamiętacie projekt 62 do którego się zgłosiła Gosia i do którego chciała mnie zmusić? W końcu musiałyśmy z niego zrezygnować i na początku cieszyłam się, ale okazało się, że bardzo się nudziłam i już wolałabym ćwiczenia z Gosią, chociaż zaczęłam się uczyć obejmować pluszaka. Bez sensu, ale wszyscy wokół uważają, że to urocze, więc prawdopodobnie jest to sztuczka przydatna tylko podczas sesji zdjęciowej.
Coś jednak robiliśmy! Wzięłyśmy udział w hasaniu z całą bandą psiaków i było super! Zdjęcia znajdziecie tutaj
i tutaj.
Było dużo psów, wszystkie były (przynajmniej na początku) spuszczone i swobodnie biegały. Później jedynymi psami na smyczy był Gayeri i... ja. Gayeri to chart i pobiegł za sarnami - niestety miał kaganiec i żadnej nie upolował. Gosia mnie strofuje, że na szczęście, a nie niestety, ale co ona tam wie. Ja za to pobiegłam za tropami. Dwa razy. I zupełnie na ten czas ogłuchłam na wszelkie nawoływania, liczył się tylko zapach, zwierzyna, ślady... Po drugiej ucieczce skończyłam na smyczy. Było warto.
W tym miesiącu na blog pojawił się artykuł na stronie na temat psich emocji. Możecie go przeczytać o tutaj. Artykuł otwiera serię o psich emocjach. Nie wiem jeszcze, kiedy Gosia się weźmie za kolejne posty z tej serii, ale na pewno powstaną.
W ostatnim tygodniu stycznia się rozchorowałam. Podrażniłam struny głosowe i jak chcę szczekać to tylko charczę, kaszlę i w ogóle nie fajnie. Nie polecam wam szczekania w środku nocy, w zimę. Chociaż... nadal będę to robić.
To tyle, trzymajcie się, łapka!
Podsumowanie stycznia na cztery łapy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wracajcie do zdrowia, a my też musimy powrócić do zbiorowych spacerów. W końcu nie ma jak dobra socjalizacja! :-)
OdpowiedzUsuńDokładnie! :) Jeśli jesteście ze śląska to zapraszamy na nasze hasania ;)
Usuń